Święta, święta i po świętach, czyli czym one dla mnie są?

Dlaczego ich nie lubię to pisałam już na mediach społecznościowych… Dlaczego je obchodzę? To już dłuższa historia. Na przestrzeni lat moje podejście do świąt się zmienia – jak wszystko w życiu. To też jest okej, mamy inne doświadczenia, inne poglądy i trudno, aby nasze podejście było niezmienne do niektórych kwestii.

Święta, jako dziecko

Gdy byłam dzieckiem, uwielbiałam święta! Czekałam na to cały rok. Teraz nie wiem czy czekałam na jedzenie, atmosferę, ludzi czy prezenty. Zupa rybna jest potrawą, która pojawia się u mnie raz w roku. Natomiast kapusta z grzybami raz w roku lub bardzo, bardzo rzadko. U mnie w rodzinie, jedzenie jest bardzo ważne. Poświęcane mu jest bardzo dużo czasu i uwagi. Jedzenia zawsze jest bardzo dużo i zawsze ktoś dostaje coś na wynos, bo nie jesteśmy w stanie go zjeść sami.

Atmosfera

Gdy myślę sobie o atmosferze to najpierw kojarzy mi się napięta atmosfera – kupić wszystkie produkty, posprzątać mieszkanie i przygotować wszystko zanim przyjdą goście. Później już z górki, jedzenie, rozmowy, jedzenie, prezenty, jedzenie i jedzenie. Ale podstawowym hasłem przed samymi świętami jest: „zostaw to na święta”. Pamiętam, że albo podjadało się coś, gdy mama nie widziała, albo jadło się tylko trochę, „na spróbowanie”, „bo to na święta”. A później i tak zostawało… Mandarynki! Choć minęły już czasy, gdy święta były czasem mandarynek i pomarańczy, to i tak najlepiej smakują w święta.

Ludzie

Choć nie zawsze nadaję z rodziną na tych samych falach i w zdecydowanej większości nie lubię spędzać czasu z innymi ludźmi, to święta są specyficznym czasem. Jednym z nielicznych momentów, w którym spotykamy się wszyscy razem. Zazwyczaj trudno jest nam się umówić w jeden dzień, na jedną godzinę, żeby każdy z nas miał czas. Moja najbliższa rodzina składa się z 8 osób i 2 dzieci, więc zazwyczaj komuś coś nie pasuje. Do tej pory jeden dzień spędzałam z rodzicami i rodzeństwem i jeden z rodzicami i dziadkami. Od tego roku dziadków już z nami nie ma, więc zaszły zmiany w naszej tradycji/ustalonym porządku.

Prezenty

Prezenty… nadal cieszę się na prezenty, ale od kilku lat, albo wiem, co dostanę, bo znajduję swój prezent lub się domyślam. Tak! Szukałam swoich prezentów. Zawsze było to wyzwaniem, bo mama najczęściej była w domu, więc możesz sobie wyobrazić tą adrenalinę. Korzystałam z chwili jak była w łazience, żeby przeszukać kolejną szafę! Kiedyś wpadłam w pułapkę, ale do dzisiaj nie wiem, co zrobiłam źle i w jaki sposób wpadłam… W tym roku też szukałam prezentu, ale nie miałam za wiele czasu i go nie znalazłam. Nie mieszkam już z rodzicami, więc zadanie było bardzo utrudnione.
Aczkolwiek najśmieszniejszą historią odkrycia swojego prezentu było wydrukowanie faktury za ubrania. Chciałam zwrócić swoje zakupy w sklepie, więc włączyłam drukarkę, kliknęłam „drukuj”, zabrałam fakturę i pojechałam do galerii handlowej. Przy kasie okazało się, że chcę zwrócić sukienkę, a na fakturze widniała chyba koszula i bluza. Z jednej strony byłam bardzo zła, bo przyjechałam i nic nie załatwiłam. Z drugiej strony chciało mi się bardzo śmiać, bo później okazało się, że drukarka źle się połączyła mojej mamie z komputerem i ta faktura „wisiała” w kolejce. Gdy ja połączyłam się z drukarką to automatycznie wydrukowała się faktura, która czekała w kolejce systemu.

Najbardziej mnie bawi, gdy mama myśli, że nic nie wiem i udaję niewiniątko, a tak na serio wiem wszystko. W tym roku dostałam opaskę sportową Mi Band 5, ale na liście były jeszcze książki i ubrania – zakładałam, że tego nie dostanę, bo mam tego bardzo dużo.

Święta, jako dorosła

Jeszcze nie jesteśmy na takim etapie, aby w 100% samodzielnie decydować, co będziemy robić, bo jednak, gdy goście przychodzą to trudno, żeby siedzieć w swoim pokoju. Jak będziemy w przyszłości spędzać święta? Nie mam pojęcia. Gdy będziemy w tej przyszłości to się wypowiemy. W każdym razie nie czekam na święta tak jak kiedyś. Czekam na Sylwester, który najprawdopodobniej spędzimy w domu. Kolejne najbliższe święto to Walentynki, których również nie lubię i nigdy nie obchodziłam (dlatego rocznica naszego związku wypada 16.02).

Prezenty na święta

Najtrudniejsze w życiu było przyjąć do siebie wiadomość, że czas przyjmowania prezentów minął i pora innych obdarowywać. U mnie ustaliliśmy, że losujemy się na święta i w ten sposób, każdy ma prezent oraz robimy zrzutkę na prezenty dla dzieciaków. U partnera kupujemy prezenty wszystkim. Lubię kupować, gdy mam pieniądze i pomysł. Jeśli jest odwrotnie, to jest to udręka… Lubię je też pakować, odpręża mnie to. Wszystko, co wymaga odrobiny wyobraźni i manualnej pracy mnie w jakiś sposób odpręża.

Dlaczego obchodzę święta?

Święta nigdy nie były dla nas wydarzeniem religijnym. Nie pochodzę z rodziny, dla której Kościół jest ważny i najważniejszym punktem 25 grudnia jest msza. Wszystko to ma charakter tradycji. Jestem ze Śląska, a tutaj tradycje są dosyć ważne, czas dla rodziny, konkretne potrawy. Na przykład makówki – mak, jako symbol dostatku i jednoczenia rodziny. Nie lubię maku, stąd pewnie moje, niektóre trudności z dogadaniem się z rodziną (śmiech). Tak serio, to jest to zwyczajny czas, w którym spędzamy go razem, jemy jedzenie, które rzadko się u nas pojawia, są prezenty… Przez 4-5 lat chodziłam na pasterkę, ale w tym roku nie chciałam iść, z różnych względów, o których może kiedyś opowiem.
Podsumowując… Są one dla mnie tradycją.

Trudne sprawy w święta

Najtrudniejsze w okresie świątecznym jest dla mnie fakt, że nie mam sesji terapeutycznej. Psychoterapeuta to też człowiek i ma prawo do wolnego – wiadomo! Mimo wszystko czuję (chyba) złość i smutek, że muszę czekać na sesję terapeutyczną. Czekać, bo kolejna sesja wypada 6.01, a jest to dzień wolny, więc czekam na wiadomość, kiedy mogę przyjść zamiast 6.01. To jest trochę zabawne, bo bywają dni, w których przychodzę i mówię psychoterapeucie, że nie chciałam przychodzić lub nie chcę być w jego gabinecie na sesji terapeutycznej. Zdecydowanie jest więcej dni, w których nie chcę sesji, ale gdy nie mogę na nią pójść, bo jest odwołana z jakiegokolwiek powodu to jest mi smutno i bywam zła.