Szacunek?

Osoby „zbyt miłe” mają wadę, że chcą być idealne, unikają błędów, porażek. Wadę, ponieważ nikt nie jest idealny, ale niektórym jest to bardzo trudno przyjąć. Zawsze chciałam mieć wszystko pod kontrolą, wtedy czuję się bezpiecznie, wolałam przyjmować dodatkowe obowiązki tylko po to, aby było po mojej myśli. Było to w porządku do momentu, gdy zaczęło mi brakować sił i czasu.

W pewnym momencie moje starania również straciły sens, gdy niejednokrotnie zostałam źle oceniona na studiach. Niejednokrotnie umiałam więcej niż inni lub sprawdzałam swoje odpowiedzi po egzaminie, a i tak otrzymywałam 3 lub nawet 2… W pewnym momencie uznałam, że nie warto jest się starać i siedzieć godzinami nad notatkami skoro to wszystko i tak nie zależy ode mnie. „Uznałam”, ale nie do końca przekonałam samą siebie. Owszem, są przedmioty, w których 3 mi zdecydowanie wystarczy (statystyka – poszłam na kierunek humanistyczny, żeby nie mieć kontaktu z matematyką, ale od niej nie da się uciec!), ale są również przedmioty, na które poświęciłam wiele czasu, a praca nie została doceniona.

Studia miały być świetnym okresem w życiu, takim przejściem z bycia nastolatkiem do bycia dorosłym. Może to tak działa na studiach dziennych, gdy mamy czas na imprezy w weekend oraz utrzymują nas rodzice. Ja studiując zaocznie i pracując w tygodniu szczerze powiem, że nie mam siły na imprezy, ani teraz, ani na początku studiów. Na pierwszym roku, gdy studia miałam co weekend po 10 godzin i pracę od poniedziałku do piątku po 12 godzin, naprawdę wolałam poleżeć w łóżku i obejrzeć serial… Studia, oczywiście w zależności od uczelni i wydziału, niszczą człowieka, jego psychikę. Studiując na Uniwersytecie Śląskim wielokrotnie spotkałam się z niekompetencją wykładowców, brakiem szacunku do studenta. W chwili, gdy powiesz swoje zdanie, które jest niezgodne z poglądami wykładowcy jesteś skreślony i możesz już tylko liczyć na łaskę otrzymania 3 oraz być kozłem ofiarnym i wyśmianym przez wykładowcę w trakcie zajęć.

Na IV semestr studiów starałam się o Indywidualną Organizację Studiów (IOS), na dawnym wydziale Pedagogiki i Psychologii zostałam zmieszana z błotem za fakt starania się o IOS,  że to tylko depresja, że powinnam przebywać wśród ludzi i dlaczego studiuje zaocznie skoro jestem młoda?! Na zajęciach byłam wywoływana jako „Pani od IOSa” – TO JEST STYGMATYZACJA!

Największe problemy z chodzeniem na uczelnię, w szczególności na wykłady pojawiły się w III semestrze, dzięki czemu zakończyłam go z dwoma warunkami, bo przecież nie chodziłam na wykłady (nieobowiązkowe), więc dlaczego miałabym otrzymać zaliczenie przedmiotów, skoro można wstawić 2 oraz potraktować studenta z góry, bez szacunku i zdeptać go, bo właśnie tak się czułam – sama w pokoju dwóch wykładowców, rozbita na kawałki przez depresję i śmierć bliskiej osoby. To zdarzenie nauczyło mnie, że nigdy więcej nie będę załatwiać spraw sama, zawsze z jakimś świadkiem, który nie będzie wykładowcą – mam do tego prawo. Niektórzy wykładowcy zrobią wszystko żeby postawić na swoim… Niektórzy, ponieważ każdy z nas jest człowiekiem i każdy jest inny. Niejednokrotnie doświadczyłam zmiany zdania przez wykładowcę, obracając całą sprawę tak, że to wina studenta.

Jest mi wstyd, że jestem studentką Uniwersytetu Śląskiego i wiem, że nie jestem jedyna, która została źle potraktowana przez wykładowców i załamana poziomem uczelni…